Data:

środa, 14 września 2011

Wehikuł czasu #1: Lego Western

W serii wpisów "Wehikuł czasu" będę krótko opisywał np. stare produkty jak ten poniżej, czasem jakieś programy telewizyjne, wydarzenia i różne rzeczy, które w pewien sposób kształtowały całe pokolenia i do dziś wspomina się je z nostalgią i zadumą chociażby w porównaniu ówczesnych realiów z obecnymi. Tematykę materiałów będę chciał zachować raczej w lekkim, a wręcz przyjemnym tonie. Nie chcę robić z tej serii smutnej ściany pamięci. Pamiętać smutne rzeczy też trzeba, ale świat ten jest dość smutny sam z siebie, więc czasem trzeba ten smutek czymś zrównoważyć. I temu ma też służyć ta seria wpisów.
Miłego wspominania ;)

Ech, wspomnień czar. Chyba każdy mały chłopak marzył by być napadającym na pociągi kowbojem lub żołnierzem patrolującym bezkresną dzicz. Niektórzy może marzyli jeszcze o tym by palić fajkę przed swym indiańskim namiotem (czyli tipi bądź wigwam) a wieczorem odwiedzić córkę wodza... ;)

Ale moim niespełnionym marzeniem było skompletować serię Lego Western. Najbardziej "chorowałem" na fort pośrodku pustyni... Koniec końców, wiele lat po mojej westernowej gorączce zdobyłem kilka figurek z tej serii i mimo, że nie byłem już małym chłopcem to gdy wziąłem je do ręki cieszyłem się tak jakbym nim był ;)

Do dziś uważam, że jest to jedna z najlepszych serii Lego. W ogóle stare zestawy z nieistniejącej już serii Lego System były po prostu lepsze od obecnych. Miały chyba lepsze projekty i reklamy ;)